sobota, 23 października 2021

Gdańskie molo, huśtawka i bursztyny

 
Wrzesień 2021 r. Gdańsk, do którego powróciłam na drugi z koncertów, organizowanych 
w ramach Siesta Festiwal, po prawie 2 latach od zakupu biletów.  
 
Gdańsk inspiruje...... muzycznie, architektnicznie, jubilersko, chilloutem.

 Do Gdańska jechałam marząc o biżuterii z bursztynu. Od dawna myślę o 
bursztynowym wisiorze lub pierścionku z busztynem ... z charakterem.
Nie spodziewałam się jednak, że najpiękniejszą biżuterię, której potem będę szukać w galeriach, 
znajdę w gdańskim Muzeum Bursztynu. Nie spodziewałam się, że Muzeum Burstynu zainspiruje 
i w tą stronę. Najpiękniejsza dla mnie biżuteria to ta w połączeniu bursztynu ze sznurkiem. 
Proste i piekne.



 


 


Diznaj. Ten najpięknieszy hotelowy można znależć w Puro Hotel. 
Uwielbiam jego przyjazny klimat, wnętrze oraz nowoczesną obsługę. 
Zdecydowanie wyróżnia się na tle znanych mi sieciówek. Skóra, drewno, metal czynią 
hotel bardzo przyjazny. Jak będę urządzać mieszkanie od nowa, na pewno Puro będzie inspiracją.
Ale na razie jak mam okazję to spośród hoteli zdecydowanie wybieram Puro.

 

 


Trójmiejskie plaże kojarzą mi się z drewnianymi molo. Tu cofam się w czasie.
Uwielbiam na nie wracać, spacerować po nich jakbym przenosiła się w klimat dawnych lat. 
Takie mam przynajmniej skojarzenia. Drewno i morze, szum pod nogami. 
Piękne jest molo w Sopocie, ale najpiękniejsze są te mniejsze, może już nie tak kultowe jak 
właśnie to sopockie. Są bardziej urokliwie, klimatyczne. Uwielbiam. 
Najbardziej to w Gdynii Orłowie, które po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć przed i po ulewnych deszczach, w krótkich odstępach po sobie, które przeszły nad Gdynią. 
Deski błyszczały od wody, nad głową rozpogadzało się niebo. Białe poręcze odbijały się w tle. 



 

 


Nie można jednak ominąć Sopotu.  Mając drewno i morze pod nogami, nad głową było
różowo - pomarańczowe niebo. 

 
 
Niedziela w Gdańsku była już bardziej miejska i spacerowa. Z widokami na miasto jakby 
w poszukiwaniu symetrii (przez całkowity przypadek, ale tak jakoś wyszło).

 

W przeciwieństwie do Szczecina, w Trójmieście nad morze i na plażę można dojechać tramwajem. 
Fajnie było tak dojechać na gdańskie Stogi.
 
 

Będąc w Trójmieście czuję, że to miejsce szczególne. Coś wisi w powietrzu, inna atmosfera jak 
w Warszawie, Krakowie czy Szczecinie. Może to dlatego, że tu wiele się zaczęło. 
Historia to potwierdza. Kawał historii opowiada np. Europejskie Centrum Solidarności. 
Budynek ze specjalnej rdzewiejącej blachy przypominać ma o industrialnym otoczeniu, 
w którym tak wiele się działo, a zakończyło się podpisaniem Porozumień Sierpniowych.


 

 

 

 

 


Są i pewne stałe miejscówki Trójmiasta, których nie można ominąć. 
Nawet spacerując sąsiednimi uliczkami. 




 

  

 

 

W centrum Gdańska, nieopodal Długiego Targu, znajduje się jedna z największych powierzchnii wystawienniczych w Europie. Muzeum II Wojny Światowej, bo o nim mowa, przy pomocy nowoczesnych technologii przedstawa historę ludności cywilnej, żyjącej w trakcie II wojny światowej. 

 




Kolejne molo, drewno pod nogami i szum morza. Gdańsk Brzeźno. I ten pomarańczowy leżak. 
Pełnia kontrastów do białego drewnianego molo. Pogoda nie ma znaczenia. 
Deszcze szczęśliwie mnie omijają.

 

 

Spacer wśród drzew na plażę ? Tak, możliwe w Gdańsku Sobieszewo. By dojść na plażę 
należy zrobić sobie spacer wśród drzew po leśnych ścieżkach, by na końcu zobaczyć błękit 
nieba, a pod nogami poczuć miękki piasek. 

 

 


Industrialnej przestrzenii ciag dalszy. Tym razem jedank na mapie Gdańska kategoria 
gastronomiczno kulturalna i jej 100cznia. Jakby hipsterska. Zagospodarowana przestrzeń zabudowana kontenerami na postoczniwym terenie. Wypełniona punktami gastronomicznymi i kulturalnymi. 


 

 


 


 


W budynku dawnego dworca morskiego w Gdynii powstało Muzeum Emigracji.   
Przedstawia historię emigracji z ziem polskich od XIX wieku do czasów współczesnych.


 

Westerplatte. Kolejny historyczny punkt na mpaie Gdańska.

  

    

  


O huśtawce w Gdynii Redłowo wiedziałam od jakiegoś czasu. Bardzo chciałam do niej dotrzeć od strony Orłowa, albo od strony Gdynii Redłowo bulwarem po odwiedzeniu wcześniej Gdyńskiego Centrum Filmowego. Ostatecznie podjęłam próbę dotarcia od strony Redłowo, bo w Orłowie kilka dni wcześniej bardzo padało. Tym razem pogoda jednak też nie pomagała. Rano padało, potem nad Gdynią zapanowała mrzawka. Intensywne fale Bałtyku też nie dawały gwarancji, że dojdę do huśtawki plażą, gdyż do pokonania był wąski i kamienisto - betonowy odcinek plaży. Napotkana po drodze para spacerująca z kijami nordic walking nie była pewna czy ten wątpliwy odcinek jest do 
przejścia suchą nogą. Ryzykowałam, ale gdybym nie zaryzykowała bardzo bym żałowała, że nie podjęłam próby dotarcia do celu. Mgła i brak przejrzystości powietrza utrudniały widoczność 
choć w końcu mapy Google mówiły idź już tylko 50 m. W końcu się udało. 
W drodze powrotnej okazało się, że nie byłam jedyną osobą wątpiącą w przejście w najwęższym miejcu plaży. I ja potwierdzałam idącemu z naprzeciwka młodemu człowiekowi, że przejście jest możliwe suchą nogą. Fajnie było się pohuśtać z widokiem na Bałtyk i Klif Redłowski. 


 

Jedyne molo, które dawało możliwość wyboru. Znów drewno, choć bez białych poręczy i pytanie, 
w którą iść stronę.... w lewo, w prawo czy prosto. Wybrałabym przed siebie, na północ do Skandynawii. To znów była alternatywa do sopockoego molo, choć w bliskim jego sąsiedztwie.



Choć był ktoś kto patrzył w stronę Gdańska. 


Zatem może na zdrowie za słuszne wybory.


Podobieństw Gdańska do Amsterdamu jest znane nie od dziś. 
Sama kojarzyłam podobieństwo obu miast. 

 

Jednak od tego razu kojarzę Gdańsk także z Lizboną. Wszystko przez płytki azulejos na ścinaie Muzeum Narodowego w Gdańsku, w którym głównym celem wizyty był tryptyk Sąd Ostateczny 
Hannsa Memlinga. Gmach muzeum to dawny późnogotycki klasztor franciszkański. Jednak nie spodziewałam się, że wrażenie zrobią na mnie muzealne korytarze klasztorne.

  

 

 



 


Cisza i Lizbona. 

 

 oraz piękna porcelana w biało-niebieskich kolorach w przewadze. 

 

 


I główny cel wizyty - Sąd Ostateczny Hansa Memlinga.


Kolory do zjedzenia w gdańskiej cukierni Umam.

 

 

I ciemność na plaży nam nie straszna.